-Nessa, wstań-Powiedział stanowczo.
-Co takiego mam dla ciebie zrobić ojcze?-Wstałam powoli spoglądając na niego.
-Wiesz doskonale. Sprowadź tu swoją siostrę, tylko ona zna sposób na uwolnienie mnie.
-Jak sobie życzysz.-Odpowiedziałam cicho.
-Nie zawiedź mnie.-Oznajmił.
Wyszłam szybko. Nienawidzę jej! Zawsze liczy się tylko ona! Wspaniała Raven. Ta która naprawdę się urodziła. Ta która miała dusze. Ta która była kochana. Znalazłam się w małym pomieszczeniu. Chwyciłam kilka fiolek i wysypałam zawartość do miseczki. Powoli usypałam z tego mały krąg i stanęłam wewnątrz. Wypowiedziałam formułkę i poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Na szczęście nie trwało to długo. Znalazłam się na dachu jakiegoś budynku. Cała parowałam delikatnie. Rozejrzałam się dookoła. Jump City- miasto słynące z ilości banków i przestępczości. Usiadłam na podłodze. Muszę obmyślić plan. Nie mogę od tak zaatakować, trzeba ich poznać i rozbroić od środka. Potrzebuje przebrania i piskliwego głosiku. Pierwsze co mi przyszło do głowy to przebrać się za coś słodkiego. To nie jest nawet złe. Powoli w głowie układał mi się kostium. Zamknęłam oczy i skupiłam się. Po chwili wyglądałam już zupełnie inaczej
Zeszłam na ulice i przyjrzałam się sobie w witrynie sklepu. Słodka i urocza. W ręce pojawiła mi się różowa, koronkowa parasolka przeciwsłoneczna. Otworzyłam ją i przechadzałam się ulicami miasta. Poczułam delikatna fale negatywnej energii. Przystanęłam i się rozejrzałam. Mój plan ziści się szybciej niż myślałam. W banku na przeciwko właśnie był napad. Zacisnęłam pięść na uchwycie od parasolki. Podeszłam tam i czekałam aż złodziej wybiegnie. Tytani już się zjawili. Znudzona weszłam do banku. Złodziej strzelał do przerażonych ludzi. Zauważył mnie i zaczął strzelać. Pochylałam się i unikałam kul. Złożyłam w międzyczasie parasolkę i uderzyłam nią mężczyznę. Wbił się w podłogę. No tak, muszę zwrócić na siebie uwagę tytanów. Zaśmiałam się cicho. Za każdym razem gdy się podnosił uderzyłam go parasolką. Minęła mnie rudowłosa dziewczyna. Za nią weszła reszta drużyny tytanów. W tym także Rachel. Spojrzałam na nich lekko zdziwiona. Po chwili uśmiechnęłam się radośnie.
-Tak długo zwlekaliście, a ja nie lubię jak ludziom dzieje się krzywda.-Przeciągałam litery i brzmiałam jak ośmioletnie dziecko.
Ruda powaliła mnie i wyściskała. Jeszcze trochę i poderżnę jej gardło. Dziewczyna puściła mnie po jakimś czasie. Wyprostowałam moją sukienkę, w końcu to bawełna. Przyjrzałam się każdemu po kolei. Podszedł do mnie ich lider.
-Witaj jestem Robin, dziękujemy Ci za pomoc.-Uśmiechnął się serdecznie.
-Nie ma za co...po prostu się nudzę. Gdzie moje maniery jestem Emily- To chyba jedyne co mi przyszło do głowy.
Tak zaczynam nowe słodkie życie jako Emily. Różowa wojowniczka parasolki.
Zeszłam na ulice i przyjrzałam się sobie w witrynie sklepu. Słodka i urocza. W ręce pojawiła mi się różowa, koronkowa parasolka przeciwsłoneczna. Otworzyłam ją i przechadzałam się ulicami miasta. Poczułam delikatna fale negatywnej energii. Przystanęłam i się rozejrzałam. Mój plan ziści się szybciej niż myślałam. W banku na przeciwko właśnie był napad. Zacisnęłam pięść na uchwycie od parasolki. Podeszłam tam i czekałam aż złodziej wybiegnie. Tytani już się zjawili. Znudzona weszłam do banku. Złodziej strzelał do przerażonych ludzi. Zauważył mnie i zaczął strzelać. Pochylałam się i unikałam kul. Złożyłam w międzyczasie parasolkę i uderzyłam nią mężczyznę. Wbił się w podłogę. No tak, muszę zwrócić na siebie uwagę tytanów. Zaśmiałam się cicho. Za każdym razem gdy się podnosił uderzyłam go parasolką. Minęła mnie rudowłosa dziewczyna. Za nią weszła reszta drużyny tytanów. W tym także Rachel. Spojrzałam na nich lekko zdziwiona. Po chwili uśmiechnęłam się radośnie.
-Tak długo zwlekaliście, a ja nie lubię jak ludziom dzieje się krzywda.-Przeciągałam litery i brzmiałam jak ośmioletnie dziecko.
Ruda powaliła mnie i wyściskała. Jeszcze trochę i poderżnę jej gardło. Dziewczyna puściła mnie po jakimś czasie. Wyprostowałam moją sukienkę, w końcu to bawełna. Przyjrzałam się każdemu po kolei. Podszedł do mnie ich lider.
-Witaj jestem Robin, dziękujemy Ci za pomoc.-Uśmiechnął się serdecznie.
-Nie ma za co...po prostu się nudzę. Gdzie moje maniery jestem Emily- To chyba jedyne co mi przyszło do głowy.
Tak zaczynam nowe słodkie życie jako Emily. Różowa wojowniczka parasolki.